Telemark, punkt K, bula. Jeszcze kilkanaście lat temu żadnemu Polakowi nic by te słowa nie mówiły. Ale zmienił to jeden człowiek – Adam Małysz. Za sprawą jego rewelacyjnych skoków cała Polska złapała bakcyla na skoki narciarskie i wszyscy jak jeden mąż potrafili wyjaśnić, jaki znaczenie mają powyższe pojęcia. I choć ciężko w to uwierzyć, ale nadchodzący sezon 2025/13 będzie już drugim bez naszego wybitnego skoczka.
Jednak to, że w kadrze nie ma Małysza, nie oznacza, że polska ekipa jest teraz zupełnie bez szans. W ubiegłym roku dobrymi skokami popisał się Kamil Stoch, który zajął pierwsze miejsce w dwóch konkursach, a w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zajął dobre piąte miejsce. Jest to na pewno optymistyczny prognostyk na nadchodzący coraz większymi krokami sezon. Co ciekawe, pierwsze zawody kolejnej serii nie odbędą się jak przez ostatnie dziesięć lat w fińskim Kuusamo, ale w Norwegii, a dokładniej w Lillehammer.
Naszą kadrę podobnie, jak w zeszłym roku, poprowadzi były skoczek narciarski – Łukasz Kruczek. Cykl treningowy trwa już mniej więcej od 3 miesięcy, podczas których każdy skoczek oddał średnio od 450 do 550 skoków. Mało tego, nasi kadrowicze musieli „zaprzyjaźnić się” z nowym krojem kombinezonów na nadchodzący sezon, który ogranicza powierzchnię lotną o 15-17% w stosunku do poprzednich modeli. Nowe kombinezony są dużo ciaśniejsze od tych stosowanych w minionych konkursach.
Na zgrupowaniu kadry w Lillehammer trenują już oprócz wspomnianego wcześniej Stocha, Maciej Kot, Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Krzysztof Miętus, Jan Ziobro oraz Bartłomiej Kłusek. Pełny skład kadry A uzupełniają nieobecni na zgrupowaniu w Norwegii: Andrzej Zapotoczny, Łukasz Rutkowski i Stefan Hula. Skład naszej ekipy na inauguracyjne zawody w Lillehammer mamy poznać dopiero 17-go listopada. Wtedy też mają zakończyć się treningi w Norwegii, a sam Puchar Świata rozpocznie się tydzień później.
Podczas treningów kadrowicze oddadzą średnio 25-30 skoków na skoczni normalnej oraz średniej. Na zgrupowaniu zawiało chwilą grozy, gdy Jan Ziobro podczas lądowania wywrócił się na nierówności zeskoku. Początkowo niebezpiecznie wyglądający upadek skończył się na szczęście na kilku siniakach i nasz skoczek będzie mógł brać udział w dalszych treningach. Polska kadra po zapoznaniu się z obiektem wraca do kraju w niedzielę 18-go listopada, aby następnie powrócić tam w przeddzień zawodów, tj. 22. listopada.
Wszystkim tym, którym w skokach mimo wszystko brakuje Adama Małysza, mam dobrą wiadomość. Naszego Orła z Wisły będziemy mogli usłyszeć w jednej ze stacji telewizyjnych, bowiem Małysz dostał propozycję komentowania skoków narciarskich. I o ile nie usłyszymy go w styczniu, kiedy będzie dzielnie walczył na bezdrożach Ameryki Południowej, o tyle podczas najbliższych zawodów w Lillehammer i Kuusamo na pewno będzie wśród komentatorów.