Środowe spotkanie Ligi Mistrzów w grupie G 14.11, w którym Asseco Resovia Rzeszów starła się z włoskim Bre Banca Lannutti Cuneo, zakończyło się niestety porażką naszego zespołu. W wyniku tej rozgrywki siatkarze Resovii zajmują obecnie drugie miejsce w tabeli, z wynikiem sześciu punktów – jest to o trzy punkty mniej od włoskiego lidera, który do tej pory nie przegrał w żadnym secie.
Dla polskiej drużyny był to pierwszy nieudany w tych mistrzostwach mecz. Przegrana jest raczej miażdżąca – rzeszowianie trafili na doskonałą formę rywali i choć grali na własnym boisku, nie udało im się wygrać nawet jednego seta (wynik 18:25, 23:25, 20:25). Szczególnie mocnym elementem gry Włochów były zagrywki – dzięki asom zdobyli aż dziewięć punktów. Polacy nie radzili sobie z odbiorem tak silnych i precyzyjnych serwisów, w rezultacie złym przyjęciem stracili aż 19 piłek (ich skuteczność w tym elemencie to jedyne 31%, podczas gdy siatkarzy Cuneo – 65%). Mimo świetnej gry rywali, w drugim secie drużyna Resovii miała okazję zremisować i powalczyć o zwycięstwo. Był moment, że prowadziła 23:21, jednak nie wykorzystała tej szansy i do końca seta nie zdobyła już ani jednego punktu. A to za sprawą nieobronionych zagrywek Luigi Mastrangelo, który wraz z Earvinem Ngapeth, był niewątpliwym bohaterem zwycięstwa Włochów.
W trzeciej kolejce Ligii Mistrzów porażkę w meczu wyjazdowym poniosła również ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w starciu z klubowymi mistrzami Trentino Diatec. Dla polskiej drużyny była to pierwsza przegrana w tych rozgrywkach. W meczu nie zagrał Piotr Gacek, z powodu problemów zdrowotnych, dlatego na pozycji libero zastąpił go Sergiej Kapelus. Co prawda, wynik meczu dla siatkarzy ZAKSY nie wygląda dobrze – 3:0 (25:22, 25:22, 25:22), trzeba jednak przyznać, że gra praktycznie w każdym z setów była dość wyrównana, Polacy walczyli o każdy punkt, były nawet momenty przewagi, np. trzypunktowej w pierwszym secie. Niestety w końcówkach Włosi zachowywali więcej zimnej krwi, co przechyliło szalę zwycięstwa na ich stronę. W polskiej drużynie zdecydowanie zabrakło też dobrego przyjęcia i gry środkiem.
Na szczęście oprócz tych porażek na koncie rozgrywek LM mamy również świetne zwycięstwo PGE Skry Bełchatów, która w fantastycznym stylu, z wynikiem 3:1 (25:21, 25:16, 19:25, 25:18) pokonała w Łodzi Dynamo Moskwa. Bartosz Kurek, który wcześniej grał dla drużyny bełchatowskiej, a obecnie jest zawodnikiem Dynama, nie wziął udziału w spotkaniu z powodu kontuzji. W zasadzie od samego początku przewaga była po stronie naszych – szczególnie warto wspomnieć skuteczne ataki Alaksandra Atanasijevića, które były nie do odparcia przez przeciwnika, a także dobre i precyzyjne serwisy Polaków (tu należy wyróżnić przede wszystkim Mariusza Wlazłego). Kryzysowym momentem spotkania był trzeci set, który Skra, z powodu fatalnej straty ośmiu punktów, przegrała 19:25. Na szczęście czwarty set rozpoczęła z impetem i szybko wyszła na prowadzenie, które utrzymała już do końca. Dzięki temu zwycięstwu bełchatowianie z pełnym kompletem punktów zajmują pierwsze miejsce w grupie E. Kolejnym meczem, w którym podopieczni Jacka Nawrockiego będą mogli się wykazać, będzie rewanż z Dynamem już 22 listopada w Moskwie.